Nie mogłam spać... udało mi się po filmie, wstałam o 3:30 a o 3:40 miałam budzik. Dolores zamuliła ale ogarnęłyśmy się i taxi zawiozła nas na Lotnisko (45 zł). Pierwszy raz na lotnisku, najpierw odprawa bagażu, potem na kontrolę osobistą. Wszystko sprawnie szło, jak na filmiku kazałam Dolores pozdejmować złotko, sama zdjęłam kolczyki i zegarek. Dorota jeszcze musiała zdjąć buty(miała kozaki), ja nie (miałam niezawodne, ciepłe, najwygodniejsze buty na świecie Quechua:). ja przeszłam bez problemu, no i odwracam się kiedy pozwolą przejść drucianej nodze... Ufff przeszła:):) Po założeniu złotka i pokonaniu kilka razy tej samej trasy (jakoś ciężko było nam znaleźć bramkę na LUTON) powiodło się. Postałyśmy troszkę w kolejce po czym weszłyśmy na pokład. Mi było na początku duszno i wydawało mi się, że jest mało miejsca(niestety samoloty nie wyglądają jak w filmach - a przynajmniej te po taniości). Zasiadłyśmy, największa frajda była jak zaczął startować i przyspieszył, aż wcisnęło w fotel:) Sama podróż była monotonna i dłużyło mi się, dolegliwości bólowych brak (trochę uszy się przetykały ale miałyśmy po gumie do żucia). Doleciałyśmy szczęśliwie... W Anglii byłyśmy godzinę do przodu. W PL była 8:20, w UK 7:20. Jest dobrze. Wyszłyśmy, nie obyło się bez pomyłki, chciałyśmy odebrać bagaż nie z tej taśmy co miałysmy, pytałam się Dolores czy kojarzy, któregoś z pasażerów a ona -tak, oczywiście:) hehe, przeszłam na inną taśmę, bo już zauważyłam gdzie są opisywane loty i wzięłam naszą torbę. Pudzian już był na miejscu, była po nocce, jej kieras też. On nas zawiózł do miejscowości gdzie Pudzian osiadł. Huntington.