Wszystko w Anglii jest drogie, wszyscy mówili mi nie przeliczaj na polskie. No ale ja polskie wymieniałam, to jak nie mam przeliczać. Najtańsza wódka 10 funtów (ponad 50zł), piwo 1 funt (mój Żywiec 5 zł - me serce płacze), ser śmierdziel jedynie się opłacał i było bardzo wiele gatunków, gdzie w Grudziądzu jest aż 1! W ogóle asortyment w angielskich sklepach większy, tylko te ceny, gdybym tam pracowała na tym samym stanowisku co w Gru to bym mogła sobie żyć jak królowa... eh hh polskie warunki. Wszystkie sklepy są droższe chyba, że uderzy się do Primarka. Wszystko po taniości, na prawdę polecam... Nie wiem jak jest na tych wyprzedażach poświątecznych, pewnie sporo obniżają ale wiąże się też to pewnie z walką i wielkim bałaganem. A w Primarku wszystko ładnie poukładane. Co mi się jeszcze podobało w angielskich sklepach to, to że ekspedientki nie rzucają się na klienta i nie patrzą jakbym miała zaraz coś ukraść. W Polsce nie lubię tego strasznie, i jeszcze sto pytań do, w spokoju nie można pobuszowac po sklepie - co mozna zrobić w UK.